16 | Mugolak | Hufflepuff | VI
Ogólnie rzecz biorącPhilbert, to szesnastoletni chłopak z domu Helgi Hufflepuff, który został przydzielony do owego domu przez przypadek (jak to wszyscy mówią). Rzeczywiście, trudno jest poszukać u Philberta prawdziwych cech puchona. Zwykły cham i arogant, tyle powiesz. Ale jeśli trochę bardziej go poznasz, jeśli chłopak zdecyduje się przed tobą otworzyć, zrozumiesz czemu trafił tam a nie gdzie indziej. Pod grubą warstwą złości i małomówności, chowa swoją lojalność i życzliwość.
Charakter
Trudno
będzie ci powiedzieć, że to prawdziwy puchon, taki z krwi i kości.
Philbert to dosyć samolubny i wybuchowy chłopak. Poprosisz go o pracę
domową z eliksirów, powie, że mogłeś ją sobie zrobić sam. Poprosisz go o
pożyczenie książki, odpowie, że właśnie chce zacząć ją czytać, co
będzie zwykłym kłamstwem. I co? Przeczytałeś parę tych chorych zdań o
jego wścibskim charakterku i już powiesz, że chłopak nie powinien zostać przydzielony do Hufflepuffu? Nie ty jeden. Nawet sam Philbert zastanawia się czasem,
czy tiara dokonała właściwego wyboru. Ale przecież ona nigdy się nie
myli, tak? No, nie licząc tych wszystkich okropnych cech, na chwilę o
nich zapominając, spójrzmy prawdzie w oczy i spytajmy "Czy on może być
dobry?". Tak, może. Jedną z jego dobrych cech jest między innymi
życzliwość. Gdy trochę go poznasz, a on pozna i ciebie, chłopak
spokojnie spróbuje ci zaufać i otworzy się przed tobą, jak nigdy dotąd.
Może, powie też coś o swojej przeszłości, o której, cóż, z nikim nie
rozmawia. Philbert to także wrażliwy i łatwo wierny chłopak. Możesz
nagadać mu pełno kłamstw, wcisnąć mu z tysiąc kitów, a on i tak w to
uwierzy. Jednak, jeśli dowie się, że to wszystko to tylko wymysł twojej
bujnej wyobraźni, to mogę radzić ci tylko jedno. Nie wychodź przez
tydzień z dormitorium, to może przeżyjesz. Aha, właśnie, a tak przy okazji, pamiętaj, zrobisz mu na złość, on się odwdzięczy. Cóż, uwielbia zapach zemsty.
Wygląd
Philbert
to chłopak o dużych, niebieskich oczach, których głębię można by
odkrywać godzinami. Jego kręcone, brązowe włosy, trudne rankami do
ułożenia, nie zawsze zostaną ogarnięte. Czasem Philbert ma tego
zwyczajnie dość, zakłada swoją skórzaną torbę na ramię i z nieładem na
głowie wychodzi z dormitorium. Cały Philbert. Puchon posiada czystą,
jasną cerę, smukłe usta i prosty, wręcz idealny nos. Jak to niektórzy
mówią, a właściwie tylko ci którzy to widzieli, Philbert ma nieziemski
uśmiech. Słysząc to, chłopak najprawdopodobniej cię wyśmieje, ale cóż,
to prawda. Jest dosyć wysoki. Ma w końcu metr osiemdziesiąt pięć.
Historia
Philbert
urodził się w ciepły, słoneczny, letni dzień, gdy słońce już od paru
godzin górowało na czystym, błękitnym niebie. Jego matka zmarła rok po
narodzinach chłopaka, dokładnie w jego pierwsze urodziny. Puchon nie
pamięta dokładnie swojej matki, ale jeśli pozwolisz mu się skupić,
przypomni sobie długie, brązowe włosy, opadające bujną kaskadą na
ramiona matki, zielone, duże oczy, które kojarzą się z kolorem młodych
liści i malinowe, pełne usta wykrzywione w szeroki uśmiech. Philbert był
wychowany przez dużo starszego brata i ojca. Jeszcze przez dobre pięć
lat, Philbert mógł cieszyć się wolnymi dniami. Bez zmartwień i kłopotów,
bez złości i krzyków. Tylko spokój, śmiechy kolegów oraz koleżanek i
miłe pogaduszki o nowo wybudowanym placu zabaw. Oto wszystko dbał jego
starszy brat, którego Philbert wspomina bardzo dobrze. Był to jego
najlepszy przyjaciel, pociecha, przytulanka i poduszka w którą zawsze
mógł się wypłakać. Jego brat zmarł 28 lutego, gdy młody Philbert miał pięć lat. Philbert został pod opieką ojca.
Wszyscy wkoło mówili, że pan Clariso, to wspaniały ojciec. Bardzo dobrze
dba o edukację syna, wspiera go i przede wszystkim strasznie chłopaka
kocha. Była to jednak zwykła nieprawda. Ojciec Philberta ani trochę nie
dbał o syna. Całe dnie przesiadywał przed telewizorem, dzierżąc w jednej
ręce pilot, a w drugiej - butelkę z piwem. Nigdy nie odzywał się do syna,
chyba, że czegoś "pilnie" potrzebował. Philbert zawsze przychodził na
zawołanie. Dzień w którym Philbert otrzymał list z Hogwartu był wręcz wybawieniem.
Od tamtej pory nigdy nie wraca do domu na święta. Wysyła jednak ojcu,
jakiś mały drobiazg, a właściwie kopertę, która po otworzeniu ulega
samozniszczeniu i krzyczy "Wesołych Świąt!". Chłopak oddałby wiele aby
zobaczyć osmoloną twarz ojca, ale nie ma zamiaru wracać do miejsca,
które jest wspomnieniem tych wszystkich okropnych lat. Hogwart to jego
jedyny dom. Na wakacje chłopak wyjeżdża do swojego najlepszego kolegi z
mugolskiej szkoły, Francka. To dziwne, że przez ten cały czas, nie
stracili ze sobą kontaktu. Ale właśnie, może to jest prawdziwa przyjaźń?
Zainteresowania
Puchon
ma jedno, wielkie zainteresowanie, a mianowicie - książki. Uwielbia
usiąść przy biurku, wyjąć z torby starą książkę z biblioteki i zatopić się w lekturze. Philbert uwielbia książki
typu horror. Chłopak gra w drużynie puchonów na pozycji pałkarza. Tak, quidditch też uwielbia, a szczególnie odbijanie tłuczka w stronę
przeciwników. Widok przeciwnika, który obrywa tłuczkiem prosto w głowę,
okazuje się dla Philberta widokiem pięknym. Szczególnie lubi obserwować
miny spadających z mioteł ślizgonów. Może dlatego, że sam kiedyś
oberwał dosyć mocno tłuczkiem, spadł z miotły gdzieś z wysokości dwóch
pięter, a grupka ślizgonów zaczęła rechotać z nieszczęścia chłopaka. Tak
się bawicie? To on teraz też was wyśmieje, dobrze? Philbert to niezbyt
pilny uczeń. Nauka zdecydowanie do niego nie przemawia. Szczególnie nie
potrafi pojąć transmutacji. Każde wypowiedziane przez nauczyciela słowo,
nie może wejść do głowy Philberta. Gdzieś ucieka, daleko, daleko, jak
najdalej od owego puchona. Często Philbert opuszcza lekcje. Zamiast
uczyć się do egzaminów, pałęta się po Hogwarcie i odkrywa różne dziwne
pokoje i sale. Już nie raz odwiedził bibliotekę ksiąg zakazanych czy też
pokój ze zwierciadłem Ain Eingarp. Philbert uwielbia dawać się w bójki.
Już nie raz dało się słyszeć o jakiejś akcji, z Philbertem w roli
głównej. Gdy pielęgniarka widzi Philberta w skrzydle szpitalnym, wręcz
łapie się za głowę. Co żeś znów zrobił?! Ma ogromną kolekcję kart
z czekoladowych żab, których nienawidzi. Często rozdaje je kolegom puchonom którzy zagorzale kolekcjonują magiczne karty. Cóż, dostał od
kolegi na urodziny cały worek czekoladowych żab. Żadnej nie zdążył
posmakować. Każda musiała mu uciec. Może, też dlatego tak nienawidzi
tych beznadziejnych kart. Uwielbia meksykańskie jedzenie. Wręcz kocha!
Bogin, patronus i... kot?
Chłopak
panicznie boi się zombie. Choć czyta o nich książki, ogląda filmy -
wierzy, że apokalipsa żywych trupów jest realna. Może też dlatego jego
boginem jest jeden ze sztywnych. Patronusem chłopaka jest wilk. Wszyscy
powtarzają, że jego patronus wiążę się z charakterem chłopaka. Wściekły
jak wilk, tak? No dobra, to prawda. Philbert posiada czarnego kota, z
jednym czerwonym okiem, a drugim białym jak śnieg. Cóż, na początku był
to kot bo kot musiał być. Dopiero później Philbert zaczął bardziej się
do niego przywiązywać. Teraz czarny jak węgiel kot, który przez niezbyt
wybitny mózg Philberta został nazwany Marchewka, jest najlepszym
przyjacielem owego puchona. Nie udałoby się żyć Philbertowi, bez
towarzystwa czarnego kociska, który okazuje się być tak samo samolubny
jak właściciel. Jedzeniem się nie podzieli, najeży się na kolegę i
koniec. Zostaje sam. No ale cóż, samotność jakoś mu nie przeszkadza.
Coś więcej...
Philbert
posiada giętką różdżkę, dwanaście cali, Jodła, włókno z serca testrala.
Uwielbia swoją różdżkę i nigdy nie oddałby jej w niepowołane ręce. Owy
puchon jeszcze nigdy się nie zakochał
i na razie nie zamierza. Nie kręcą go miłosne wątki w życiu. Wie, że
prędzej czy później najprawdopodobniej, zwyczajnie został by rzucony.
Cóż, raczej by się tym wyjątkowo nie przejął, ale woli nie próbować. Po
co ma tracić czas, na jakąś dziewczynę? Philbert ma bardzo dobry wzrok. Może też dlatego potrafi
dostrzec tłuczek z drugiego końca boiska i odbić go w wyznaczonym przez
siebie kierunku. Wychowywał się w Londynie, choć urodził się we Francji.
Uwielbia słuchać muzyki Rock. Już nie raz, dostał dodatkową pracę
domową, za słuchanie muzyki podczas lekcji. Philbert nie potrafi
dotrzymywać obietnic. Obiecuję ci coś? Nie myśl, że obietnicy dotrzyma.
To nie w jego stylu. Często nakłania Irytka, do zrobienia jakiegoś
"małego" psikusa, który potem wywołuję w szkole niewyobrażalną aferę.
[ Pewnie błędów, no cóż... sporo. Od razu za nie przepraszam. Wątki? Powiązania? Chętnie, nawet bardzo. ]